gdzieś w mojej podróży nauczyłem się ważnej lekcji: niezależnie od miejsca, w którym się znajdujesz, możesz wybrać spokój lub niepokój.
pamiętam dreszcze w namiocie w Zimbabwe, czując się nieszczęśliwy, ale wciąż podekscytowany przygodą. Byłem sam w nowej części świata i czułem się jak zwycięski (choć zimny) wojownik.
Jazda metrem w Kairze w najgorętszych porach roku była dezorientująca i nieco przerażająca, ale poczułem przypływ dumy, gdy z powodzeniem nawigowałem do piramid. Małe zwycięstwa!
innym razem, pamiętam, że denerwowałem się nieistotnymi rzeczami, niespokojny bez prawdziwego powodu, a wszystko to podczas zwiedzania pięknych wysp lub pobytu w miłych hotelach. Nie miałem się czym martwić, a mimo to czułem się zmartwiony.
zauważyłam, że czasami mój niepokój w jakiś sposób przejmuje kontrolę, uniemożliwiając mi podejmowanie dobrych decyzji. Stałem się niezdolny do relaksu, nawet w raju.
w końcu dowiedziałem się, że przez większość czasu byłem niespokojny, moje okoliczności i lokalizacja nie miały z tym nic wspólnego. Nawet gdybym czuł się dziwnie, mógłbym podjąć decyzję i powiedzieć sobie, że wszystko będzie dobrze.
jeśli chodzi o problemy z podróżami, większość rzeczy rozwiązuje się same. Jeśli zapomnisz coś spakować, zazwyczaj możesz to kupić po drodze.
zazwyczaj dobrym pomysłem jest upewnienie się, że nie zapomnisz paszportu—ale nawet jeśli to zrobisz, możesz to często załatwić.
jeśli przegapisz lot, cóż, są inne loty.
kiedy oceniasz decyzję i czujesz się niepewnie, czasami warto zadać sobie pytanie: „co jest najgorsze, co może się zdarzyć?”
nadal jestem niespokojny i niecierpliwy, ale już nie o tych samych rzeczach. To postęp.
a ty się martwisz? Czy najgorszy możliwy scenariusz kiedykolwiek się wydarzy?
Zdjęcie: Fabrizio