gdyby żył, dzisiaj byłyby setne urodziny mojego ojca. Zawsze było między nami żartem, że nigdy nie zapomnę modlić się za niego w nadchodzących latach, ponieważ w tym dniu, ponad wszystkimi innymi, Kościół modli się w szczególny sposób za wszystkich wiernych, którzy odeszli. To nasz ” dzień umarłych — – i to nie jest chorobliwa ani smutna myśl. To powód do radości.
w kilku wcześniejszych postach naszkicowałem katolicką doktrynę Czyśćca i modlitwy za zmarłych (patrz na przykład to o wszystkich duszach lub to o modlitwie za zmarłych lub skorzystaj z wyszukiwarki w pasku bocznym). Wydaje mi się, że związek między Kościołem wojującym (tj. tymi z nas na ziemi), Kościołem cierpiącym (tj. duszami poddanymi ostatecznemu oczyszczeniu czyśćca) a Kościołem triumfującym (tymi, którzy już cieszą się wizją Boga w niebie) jest wart rozważenia z wielu powodów, zwłaszcza dlatego, że przypomina nam o naszej istotnej godności ludzkiej. Nie jesteśmy tylko kępami komórek, bez znaczenia przed narodzinami i po śmierci. Istnieje ciągłość istnienia, której nic nie może zniszczyć. Jesteśmy, jak mówi Hopkins, „nieśmiertelnym diamentem”.
podobnie jak wielu, prześladowała mnie myśl o ludziach z Nigru, których ciała znaleziono na Saharze. Każdy z nich został pochowany zgodnie z muzułmańskimi obrzędami, w których leżał. Po śmierci obdarzono ich większym szacunkiem, niż wielu z nich prawdopodobnie doświadczyło w życiu. Ale w jakiś sposób ten pogrzeb, ten czcigodny transport ich zmarłych i rozkładających się ciał do piaszczystej ziemi, jest znakiem nadziei, czy jesteśmy chrześcijanami, muzułmanami, czy czymkolwiek innym. To znak człowieczeństwa, triumf prostej przyzwoitości nad wszystkim, co bezduszne i nieludzkie.
miłość nie kończy się śmiercią, ani nasza społeczność ze sobą. Modlitwa i szacunek są tego wyrazem. Jako katolik wierzę, że moja modlitwa może pomóc tym, którzy umarli, więc modlę się za tych ludzi z Nigru, jak modlę się za mojego ojca i wszystkich zmarłych. Requiescant in pace. Amen.